Rok 2023, patrząc na liczby, X-ta to już jubileusz chociaż tego nie zauważyliśmy i nie świętowaliśmy. Najważniejsze, że się że się pozbieraliśmy i odbyliśmy …
Z inicjatywy Teresy tegoroczny cel to Prostyń nad Bugiem, i ponieważ było to w dniach 3-4-5.06.2023 (zaczęliśmy w sobotę a nie piątek i skończyliśmy w poniedziałek a nie niedzielę jak bywało to w latach ubiegłych), to w niedzielę byliśmy u celu na odpuście Św. Trójcy. Ale po kolei.
Cały skład osobowy – Teresa, Artur, Leszek, Sławek (- wrócił do nas po kliku latach przerwy spowodowanej wypadkiem), Wacek, Wojtek i Tadeusz spotkał się za przejazdem kolejowym w Starosielcach.
Ruszyliśmy (starą/nową) szosą do Kruszewa z zamiarem przekroczenia Narwi w Waniewie, ale dbająca o wszystkich Teresa zgłosiła „niepokonywlane” trudności przeprawy Śliwno-Waniewo, co doprowadziło do zmiany trasy, już za pomnikiem Powstańców 1863 skręciliśmy w lewo aby przekroczyć Narew za Baciutami już trasą „678”. Kilka zatrzymań technicznych oczywiście było, ale pierwszy prawdziwy postój przed kościołem w Sokołach.
Kościół był zamknięty, po posiłku i odpoczynku pojechaliśmy trasa „678” do Wysokiego Mazowieckiego. Tam obiad, który jak zwykle stawiał wszystkim Wacek i ruszyliśmy do Czyżewa, przez Rosochate Kościelne, ciągle nie przekraczając linii kolejowej Bia-Waw. Po przejechaniu ok. 80km, miejsce noclegu osiągnęliśmy ok. 18.30. Po przydzieleniu pokojów, krótki spacer do centrum, wizyta w Biedronce aby uzupełnić niezbędne zapasy wody i …, wracając zahaczyliśmy o park nad zalewem na rzece Brok. Kolacja wspólna, chociaż każdy sobie, trochę rozmów, wieczorna toaleta i spać.
W niedzielę rano, śniadanie, modlitwa i w drogę przez Zaręby Kościelne, gdzie przed kościołem szykowano się do I Komunii Św. Wiedzieliśmy, że blisko jest Andrzejów (pamięć St.Wyszyńskiego), ale też obawialiśmy spóźnienia na Mszę Św. w Prostyni.
Po krótkim postoju i nawiedzeniu kościoła w drogę przez Małkinię –linia kolejowa i Bug,
a za nim w miejscowości Treblinka
skręt w prawo na Prostyń. Mijamy już pierwsze ślady niemieckiego obozu koncentracyjnego w Treblince i krzyż morowy, związany z Covid-19 zbudowany na wjeździe do Prostyni.
I już świątynia, docieramy po godz.10, tego dnia Odpust Św. Trójcy i wizytacja kanoniczna biskupa, co powoduje wydłużenie Mszy Św. z godz 9 i przesunięcie sumy, na którą przybyliśmy, z godz 11 na 12.
To powoduje, że jesteśmy tu dłużej niż planowaliśmy. Ogromny odpust (w sensie ilości straganów, jeszcze takiego nie widziałem), przepiękna świątynia – której szczyt niejednokrotnie widziałem z pociągu Bia-Waw, teraz w pełnej okazałości, pięknie wymalowana na zewnątrz i w środku, ołtarz z płaskorzeźbą Św Trójcy.
Modliliśmy się i ok. 14 ruszyliśmy do ziemi historycznie „strasznej”, na tereny dawnego obozu koncentracyjnego w Treblince. No drodze dojazdowej mnóstwo rozbitego szkła i Artur musi wymieniać dętkę.
Nie wiem jak inni, ale ja nigdy nie chciałem być w takich miejscach. Ale byliśmy za blisko tego miejsca pamięci aby przejechać go nawiedzając, nie wspominać tragizmu wydarzeń, setek tysięcy ludzi tu zamordowanych. Ogromny obszar przesiąknięty krwią i wymieszany z popiołami spalonych ciał męczenników – efekty aspiracji „nadludzi”. Oby nigdy więcej do takich wydarzeń nie dochodziło. Boże…!
Dalsza droga przez Kosów Lacki, Ceranów (zaopatrzenie), znów Bug i w lewo na nocleg w Łęgu Nurskim, w gospodarstwie agroturystycznym, które już znaliśmy z wyjazdu w r 2021 do Zuzeli. Sławek już z nami nie nocował, pojechał sam na pociąg w Czyżewie bo był zobowiązany być rano w poniedziałek w pracy. Spacer nad przepiękne zakola Bugu do którego przylega nasze gospodarstwo.
Po wypoczynku, w poniedziałek rano śniadanie, modlitwa, zdjęcia przed miejscem noclegu.
i w drogę do Białegostoku przez Nur, Ciechanowiec, Klukowo, Dąbrówkę Kościelną, Piekuty Nowe, Poświętne i Łapy. Na odcinku Nur-Ciechanowiec dalszy ciąg problemów Artura z rowerem, przez osłabioną szkłem oponę. Na odcinku Łapy -Białystok problemy z nieciągłością ścieżki rowerowej przy nowej szosie. Ale było… Znów Teresa miała rację z tą nieciągłością, cci aż nie tylko ja byłem pewien że tędy już jechaliśmy
Ten dzień to ok. 100km, więc razem 260.
Po dniach względnego spokoju, już w Białymstoku gdy jedziemy przy ul. Hetmańskiej szok ogromnego ruchu ulicznego. Pożegnania. Dziękujemy Bogu że daliśmy rady. W trakcie drogi myśleliśmy też o tym co można by za rok. Obyśmy ….
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.